Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi garanza z miasteczka Tychy. Mam przejechane 60335.09 kilometrów w tym 10490.18 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.22 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy garanza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2008

Dystans całkowity:745.00 km (w terenie 334.00 km; 44.83%)
Czas w ruchu:33:19
Średnia prędkość:22.36 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:57.31 km i 2h 33m
Więcej statystyk
  • DST 65.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:44
  • VAVG 23.78km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wtorkowa jazda na bicyklu

Wtorek, 29 kwietnia 2008 · dodano: 30.04.2008 | Komentarze 0

Wtorkowa jazda na bicyklu właściwie zaczęła się już w niedzielę jak zlazłem z rowera i luknąłem na licznik. Pomyślałem sobie "mam na mym rejestratorze rowerkowym 1438 kilosów od początku roku pańskiego 2008 - warto byłoby machnąć jeszczo do końca tegoż miesiączka brakujące 62 kilosy celem wyrównania rachunku do 1,5 tałzena. Ładnie by się komponowało...." I od tegoż czasu zacząłem nieśmiało przebąkiwać mej małżonce: warto by było... , głupio by było nie skorzystać z okazji... , i takie tam podobne argumenty - jak to w family life. Reakcja mojej drugiej połówki była raczej aprobująca, za co jej chwała.

No i kurde stało się!!! Wtorek godz. 15:30 dosiadłem moją Konę w kierunku zaplanowanym już w Sunday: Tychy-Kobiór-Radostowice-zalew?zbiornik?jezioro? Łąka kole Pszczyny-Pszczyna-Studzienice-Tychy.

Ten taki duży dół wypełniony wodą o nazwie Łąka od strony Radostwic jest rowerkowo zaje... Teren ten po raz pierwszy przeze mnie explorowany, więc frajda tym większa. Droga ubita lekko opadająca w kierunku Łąki z czasem zmieniająca się w coraz węższą ścieżkę prowadzącą wzdłuż zalewu.

Po prostu pycha: wąziutko, bardzo kręto, dziurawo (czasami nawet bardzo) - nie da się zapomnieć ani tym bardziej zasnąć za kółkiem, psiepraszam: (jak mawia moja córa) za kierownicą. Od strony zachodniej zalew to właściwie rozlewisko z niemiłosiernie wrzeszczącym ptactwem (z przewagą mef).

Za rozlewiskiem wpiąłem się w międzynarodówkę rowerową R4 Eurovelo - miło, komfortowo bo szeroko, bez zaskoczeń. I pomknąłem na zaporę...


A patom via Pless jakimś wariantem między groblami i wzdłuż nieznanego mi strumyka. Co jakiś czas "atrakcja" w postaci przewalonych drzewek na wąskiej ścieżynce. Za grube toto aby przeskoczyć na rowerze więc dupa z siodła, wiełasipied na ramię i nożnie trza było przechodzić naturalne przeszkody.
Wspomniana dróżka wyrzuciła mnie w starym parku pszczyńskim kole nowego żubrowiska (powstaje chyba 2 rok) - szybkie foty bunkra obronnego z czasów drugiej ogólnoświatowej zadymy wojennej

i kierunek już wpisany w moją memory: Studzienice-Tychy.
Niecałe 3 godziny pedałowania a frajdy od cholery!!!




  • DST 80.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 21.15km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedziela, pogoda jak najbardziej

Niedziela, 27 kwietnia 2008 · dodano: 28.04.2008 | Komentarze 1

Niedziela, pogoda jak najbardziej teges, więc jak tu nie popedałować. Szybki telefon do brata i o 14 razem rozpoczęliśmy spokojniutkie śmiganie. Cel: sztauwajery ze świadomością, że im bliżej nich tym więcej luda pieszego i bikerowego. Oczywista!!! - ludność napłynęła na zielone koło stawów w ilościach przeze mnie nieakceptowalnych.


Tak więc szybkie uzupełnienie pokarmu i płynu w barze o dźwiękowej nazwie "Pod Dębami" i lu w leśne trakty pomiędzy stawami. Jedna z nich była tortowa technicznie: wąziutka i nieźle kręciutka. Powrót tak jak przyjazd: trasą rowerową na Kostę-Podlesie. Na Wilkowyjach brat zniknął do dom a ja mając jeszczo troszkie wolniastego tajmu (żonka stwierdziła, że mam być na 7) machnąłem się zdecydowanie szybszym lotem koszącym na Papry i do Kobióra. Szybko luknąłem na stawik w lesie obok traktu do Smolarni (kurde zapomniałem jak się zowie).

Zostawiłem następnie po lewo samą Smolarnię,

znowu po lewo zostawiłem główny ośrodek władzy w Kobiórze, tj. kościół i via Kobiór-znowu Papry. Na Paprach człowieków znowu mongo - lawirując pomiędzy rowerami, rowerkami, wózkami, ludziami wyjechałem z tego "ośrodka wypoczynkowego" i już nie zagrożony pomknąłem do swego bloku. Doma byłem o pół siedem: żonki zdziwienie na twarzy, dziecka radosne że łojciec zawitał do dom. Ogólnie fajursko i z lekko bolącymi mięśniami nożnymi - dotyczy części górnych zwanych udkami. Aaa i odezwała się moja stara (nie)dobra znajoma (kontuzja) kolano po lewo zaczęło mnie napier... tzn. boleć troszkie.




  • DST 72.00km
  • Teren 26.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 23.87km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jazda dookoła Zalewu Dziećkowickiego

Piątek, 25 kwietnia 2008 · dodano: 26.04.2008 | Komentarze 0

Jazda dookoła Zalewu Dziećkowickiego - planowałem to od ostatniego wypadu z bratem w te rejony.
Trasa już wcześniej przetarta, więc bez żadnych problemów z nawigą mogłem sobie pozwolić na wariant szybszy, tym bardziej, że pogoda też dopisała.
Najpierw myknąłem na Cielmice a potem na Świerczyniec (w lesie po traktorowych jazdach w błocie całe to ustrojstwo wyschło i zrobiła się z tego regularna niefajna tarka - mój bicykl i moja dupa nie polubiły się zbytnio z tą drogą). Następnie Bieruń

i wjazd na niebieskawy szlaczek rowerkowy do Łoświęcimia.
Patom mijam wioseczkę Czarnuchowice i za Kopciowicami wtryniam się na drogę do Chełma Ślonskiego. W Chełmie odbijam na zbiornik, mijam (zaliczywszy na piechotę) Smutną Horę

- dojeżdżam do drogi przy zalewie. Skręciwszy w prawo rozpoczynam przyrzeczony sobie objazd zalewu. Najpierw wzdłuż Przemsza River,
potem z rowerkiem na plecach wspinam się na groblę lub jak kto woli na wał i po płytkach betonowych (ułożonych raz w poprzek, raz wzdłuż) pomykam wokół zalewiku. Po drugiej stronie (od strony Imielinia) droga jak na jurze (część częstochowska): wystające korzenie drzew, piaseczek skutecznie wyhamowujący prędkość i powodujący myszkowanie raz to przedniego , raz to tylniego koła - bądź obu naraz. Powrót do domu tą samą traską z jednoczesnymi odwiedzinami Łysiny.


Tutaj dopadł mnie kryzys - nogi zaczęły wymiękać. Zwolniłem tempo, wypiłem resztę izotonika i kulałem się jak dobrze wytrenowany emeryt do home.
Planowałem przyjazd do domu kole pół osiem - nic z tego nie wyszło: byłem dziesięć przed siódmą.




  • DST 33.00km
  • Teren 19.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 25.06km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sprawa była gardłowa... łykałem

Środa, 23 kwietnia 2008 · dodano: 23.04.2008 | Komentarze 1

Sprawa była gardłowa... łykałem tabletki... stąd prawie tydzień przerwy w kierowaniu bicyklem. Małżonka wróciła dzisiaj późno do dom, więc na z góry upatrzone pozycje wyruszyłem wieczorkiem. Jak pies spuszczony z łańcucha normalnie.

Traska: Tychy-Wyry-Gostyń-Tychy-Gostyń-Tychy-Paprocany.
Początkowo z leciutkim niedowierzaniem we własne siły, traktując pierwszy kwadrans w sumie lightowego pedałowania jako rozgrzewkę. Myślałem sobie: "maleńki podjazd pod Wyry da mi obraz sytuacji kondycyjnej na dziś." Podjazd był początkiem nabierania szybkości - wjazd przy prędkości kole 25 kilosów! "Ja pierdaczę" myślę sobie i coraz częściej zaczynałem wrzucać blat. Zatrzymywałem się na chwilkę aby pstryknąć zdjątka komóraczem przy jeziorze Wicie (Wyry), bunkrze i pomniku (Gostyń) Potem już był przeważający blat - mknąłem nie wolniej niż 27 po tyskich lasach a na Paprach kole trzydziechy. Pod mieszkanko zajechałem na pełnych obrotach fajursko spocony.
A taki prędkościowy gieroj byłem właściwie z braku czasu - na dłuższych dystansach trza zachować umiar i rozwagę, bo parafrazując klasyka lewicowego ludu: "chopa nie po tym się poznaje jak zaczyna ale jak finiszuje"
W domu jak zwykle od razu rodzinne obowiązki.... czyli dziecka do dalszego wychowywania.
Jak znajdę chwilkę to wrzucę zdjątka z tej quest.


Ogólnie rzecz biorąc zaliczyłem szybką trzydziestkę bądź jak kto woli szybki ponadgodzinny numerek rowerowy!!! Cokolwiek to znaczy.




  • DST 56.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 24.17km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tychy-Studzienice-Jankowice-Pszczyna-Goczałkowice(zalew). Znowu użyłem cieplejszego

Czwartek, 17 kwietnia 2008 · dodano: 18.04.2008 | Komentarze 0

Tychy-Studzienice-Jankowice-Pszczyna-Goczałkowice(zalew). Znowu użyłem cieplejszego wdzianka, bo pogoda nie do końca teges. Jazda była przyjemna, gdyż nie wiało, nie kapało i asfalcik był suchutki;



rowerek po uprzednim potraktowaniu myjką ciśnieniową na myjni przyjechał do domu prawie niezachlapany. Wieczorem zaczęło boleć mnie gardziołko, czyżbym załapał jakieś cholerstwo....




  • DST 48.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 22.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Popołudniowy wypad do lasu kobiórsko-piaskowego.

Wtorek, 15 kwietnia 2008 · dodano: 16.04.2008 | Komentarze 0

Popołudniowy wypad do lasu kobiórsko-piaskowego. Za plecami ciągle zostawiałem chmurkę z nieuchronnym deszczem. W Pszczynie chmurka mnie dogoniła... Pod daszkiem hacjendy moich znajomych przeczekałem gradobicie i większy deszcz. Jak przestało kapać z nieba - ruszyłem z powrotem. Na początku same ulubione atrakcje każdego rowerzysty: pieroński wiatr w twarz i gwałtownie spadająca temperatura (a ja w krótkich spodenkach), a potem już było tylko lepiej: solidny deszcz złapał mnie na otwartej przestrzeni, więc nie było się gdzie schować - rezultat: suchy miałem tylko tyłek przylegający do siodła a to co było na drodze znalazło się również na moich nogach - od butów, aż po szyję. Poleciały słowa powszechnie uważane za obraźliwe.




  • DST 67.00km
  • Teren 27.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 16.75km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielna lightowa jazda rowerkowa

Niedziela, 13 kwietnia 2008 · dodano: 14.04.2008 | Komentarze 0

Niedzielna lightowa jazda rowerkowa z bratom nad Zalew w Imielinie. Szlaczkiem pieszym (czerwonym) z Cielmic do Świerczyńca. Potem Bieruń i extra traska rowerowa (niebieska) do zalewu.


Było wolniutko, spokojniutko i bez potu na plecach i czółku.




  • DST 41.00km
  • Teren 28.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 23.43km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

I znowu pętelka pszczyńska-wariant

Czwartek, 10 kwietnia 2008 · dodano: 11.04.2008 | Komentarze 0

I znowu pętelka pszczyńska-wariant średni. Z tą różnicą, że pierwszy raz w tym roku włożyłem na tyłek krótkie spodnie, w lesie od cholery małych muszek (meszki??) a więc jazda z opuszczoną głową. W Piasku mały hardcore - przy prędkości 34 km/h jakieś małe cholerstwo pomimo moich bryli wpadło do mego lewego oczka ... aż się tarcze się zagrzały przy hamowaniu.... W Pszczynowni zalukałem do znajomego bikera-harpaganowca. Wymieniliśmy 15-minutowe info i za chwilkię rozsiadłem się na siodełeczku mym i deptałem pedały w drodze powrotnej. Przyjemnie-szybko-efektywnie.




  • DST 41.00km
  • Teren 28.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 27.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żonka po południu powiedziała:

Wtorek, 8 kwietnia 2008 · dodano: 11.04.2008 | Komentarze 0

Żonka po południu powiedziała: "idź na rower". Długo się nie zastanawiałem: ciuszki na grzbiet i tyłek, obuwie na kulasy, bicykl na ramię i fruuu... Szybciuśka pętelka pszczyńska (było już ich trochę i pewnie jeszcze trochę będzie) - wariant średni: Tychy, Kobiór, Piasek, Aleją Dębową do parku pszczyńskiego, kole Studzienic do PaprocanyLake i do dom.




  • DST 35.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 23.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielny rajdzik rekreacyjny

Niedziela, 6 kwietnia 2008 · dodano: 11.04.2008 | Komentarze 0

Niedzielny rajdzik rekreacyjny w ramach odpoczynku po sobotnim dłuższym wypadzie. Miła i przyjemna pętelka mikołowska-podlesiańska - jak zwykle samotnie....