Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi garanza z miasteczka Tychy. Mam przejechane 60335.09 kilometrów w tym 10490.18 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.22 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy garanza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2010

Dystans całkowity:209.11 km (w terenie 58.25 km; 27.86%)
Czas w ruchu:10:07
Średnia prędkość:20.67 km/h
Maksymalna prędkość:33.90 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:29.87 km i 1h 26m
Więcej statystyk
  • DST 35.62km
  • Czas 01:30
  • VAVG 23.75km/h
  • VMAX 32.50km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Różne wersje śniegu w drodze do Pless i z powrotem.

Sobota, 30 stycznia 2010 · dodano: 30.01.2010 | Komentarze 0

Tak właśnie było. Śnieg w różnych odcieniach bieli i czerni, rozjeżdżony i nie, błoto pośniegowe i sama woda. Takie oto atrakcje pojawiały się na poboczu drogi do Pszczyny. Powrót pod tym względem niczym się nie różnił. W Pszczynie standardowo na kawkę do kumpla - pogadalimy o globalnym ocipieniu i takich tam.
Cieplutko było dzisiaj - jak wróciłem do dom i spojrzałem na termometr to się troszeczkę zdziwowałem: 5 stopni wyżej zera. Toż to wiosna. Nasza pszczyńska gadka o ociepleniu dała widoczny efekt!




  • DST 21.67km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 33.60km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Celsjuszów zero a śniegu od cholery.

Piątek, 29 stycznia 2010 · dodano: 29.01.2010 | Komentarze 0

Dzisiaj podział na jazdę w terenie i jazdę pozostałą był wybitnie teoretyczny. Śnieg zalega praktycznie wszędzie, więc jazda po asfalcie pokrytym śniegiem jest w przeważającej mierze trudniejsza niż wiosenno-letnio-jesienna jazda w terenie. Nieliche było dzisiejsze wyzwanie - śnieg w dużej części był rozjeżdżony, więc była to właściwie jazda jak po "śliskim "piasku.
Kopnąłem się prze Cielmice na Bieruń a potem zahaczając o Świerczyniec, ponownie przez Cielmice do dom. Dzisiaj to już cieplutko...




  • DST 35.32km
  • Czas 01:38
  • VAVG 21.62km/h
  • VMAX 33.20km/h
  • Temperatura -4.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szerzej rozumiane bieruńskie okolice

Sobota, 16 stycznia 2010 · dodano: 16.01.2010 | Komentarze 0

Generalnie po asfalcie - mokrym bo mokrym ale zawsze. Jedyne utrapienie to zalegające na poboczach zlodowacenia: raz że cholerna trzęsawka mnie zbierała jadąc po nich; dwa, że uślizgi moich kółek na takim podłożu to niemalże pewna gleba. Zwalniałem więc na nich solidnie bo nie uśmiechało mi się w żadnym razie wypieprzenie się prościutko pod koła mijających mnie od czasu do czasu dwuśladów. Jeden z przyjemniejszych etapów dzisiejszej jazdy to objazd ERG-u. Trasa fajnie zaśnieżona ale w miarę równa i posypana drobnym kruszywem (nie mogłem zidentyfikować co to) więc spokojnie można było dać więcej czadu z mych nożnych mięśni.




  • DST 45.20km
  • Teren 18.00km
  • Czas 02:27
  • VAVG 18.45km/h
  • VMAX 32.10km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy plessowy wypadzik w tym roczku.

Piątek, 15 stycznia 2010 · dodano: 15.01.2010 | Komentarze 0

Co najciekawsze, jazda do Pless drogą rowerową przez Kobiór i Piasek wydawała się w moim mniemaniu niezłym hardcorem. Przeważnie las, więc drogi nie odśnieżone - myślałem, że będę co najwyżej pomykał po śladzie jakiego zabłąkanego dwuślada. A tu taka niespodzianka: droga piknie odśnieżona i jak na zimowe warunki w miarę równa.
W Pszczynie wstąpiłem do kumpla na standardową kawkę i pogaworzenie o tym i o owym. Po mile spędzonym wytchnieniu uderzyłem w drogę powrotną ale już drogą krótszą z pewnością, iż teraz jest już z górki. Nic z tego! Hardcore dopiero się rozpoczął. Jazda generalnie była w wąskiej koleinie i to jeszcze z lodem na dnie. W efekcie zaliczyłem 2 gleby z czego jedna solidniejsza. Po prostu mordęga! Ilości kontrolowanych zatrzymań nie dało się zliczyć. Do domu dojechałem nieźle zmachany. Miał być hardcore no i był!!!




  • DST 31.25km
  • Teren 31.25km
  • Czas 01:23
  • VAVG 22.59km/h
  • VMAX 33.60km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyjrzał asfalt spod śniegu.

Czwartek, 14 stycznia 2010 · dodano: 14.01.2010 | Komentarze 0

Tak dzisiaj generalnie miałem - jazda wyłącznie asfaltowa i to przy minimalnym śniegu na nim.
Via Lędziny o come back w wariancie dłuższym bo z zaliczeniem Tyskiej Strefy Economic oraz Cielmic village. Jazda za dnia ma jednak zdecydowany plus - wiesz gdzie jedziesz....
Naprawdę cieszę się z tych trzech dych dystansu dzisiejszego.




  • DST 22.56km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 21.15km/h
  • VMAX 33.90km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po cimoku, w śniegu i po lodzie.

Środa, 13 stycznia 2010 · dodano: 13.01.2010 | Komentarze 0

Zaliczyłem dzisiaj pierwszą glebę w tym roczku. Ale nie dziwota - teren nierówny i oblodzony, więc przednie kółeczko się ślizgnęło o pojechałem tam gdzie nie chciałem. Znaczy się złapałem kontakt z podłożem według kolejności: najpierw me przedramię, potem boczek a potem to już cały ja i mój rower na gruncie. Oczywiście cały czas z przypiętym jednym espedziakiem (lewym). Ale na szczęście śnieg i lód nie pozwoliły na jakowąś solidną kontuzję - napieprza mnie jedynie troszeczkę ma przedramię me lewe.
Pokręciłem się troszeczkę po tyskiej strefie ekonomicznej, kole Danona (to już Bieruń) i obok Świerczyńca przez Cielmice do dom.




  • DST 17.49km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 17.49km/h
  • VMAX 28.10km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Inauguracja - jak dla mnie troszeczkę późno...

Piątek, 8 stycznia 2010 · dodano: 08.01.2010 | Komentarze 0

Nod dosyć późnawo w tym roczku zebrałem swój tyłek na rower. Generalnie po paprocanach i na Kobiór. A więc po drogach zdecydowanie nie odśnieżonych. Tempo przez to mniejsze bo groźba szybkiego acz niechcianego spotkania mego ciała z glebą była permanentna. A ja w SPD.
Było śnieżnie na podłożu i w powietrzu - nałapałem tego białego co z nieba leci solidną ilość na mój organizm.
Ale było warto, bez dwóch zdań!