Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi garanza z miasteczka Tychy. Mam przejechane 60335.09 kilometrów w tym 10490.18 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.22 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 150038 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy garanza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2009

Dystans całkowity:111.00 km (w terenie 0.50 km; 0.45%)
Czas w ruchu:04:58
Średnia prędkość:22.35 km/h
Maksymalna prędkość:35.60 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:27.75 km i 1h 14m
Więcej statystyk
  • DST 25.00km
  • Czas 01:10
  • VAVG 21.43km/h
  • VMAX 33.90km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Kattowitz-Podlesie i nazad

Wtorek, 10 lutego 2009 · dodano: 10.02.2009 | Komentarze 0

Takie szybkie porobocze wstąpienie na siodełko celem pośmigania popołudniowego a właściwie tuż przedzmrokowego. Tą razą nie w kierunku południowym lecz na odwyrtkę w kierunku północnym, znaczy się do Podlesia przez Mąkołowiec.
Mokro na asfalcie a na Mąkołowcu jeszcze solidna warstwa rozjeżdżonego błota - pozostałość po robotach kanalizacyjnych w tym rejonie.

Dojazd do fary w Podlesiu a następnie do smętarza i come back go home tą samiuśką drogą tyle że odwrotnie.

Wilgoć solidna, bo zbierało się na opady deszczowo - śniegowe i wiaterek w drodze powrotnej tak jakby bardziej odczuwalny: skutecznie wytracający mój średniawy speed.

Następny dzionek z rowerkiem jawi się kole czwartku...




  • DST 16.00km
  • Czas 00:47
  • VAVG 20.43km/h
  • VMAX 30.20km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Washing bike in the Monday, bo wcześniej nie było możliwości

Poniedziałek, 9 lutego 2009 · dodano: 09.02.2009 | Komentarze 0

Czyli jazda na pryskawkę ciśnieniową ze zwiedzaniem tyskich okolic. Pokręciwszy się troszeczkę po asfaltowych okolicach zajechałem pod myjkę celem opryskania bajka bo się niemożebnie upieprzył po eskapadach piątkowo - sobotnich.

Rowerkiem lśniącym jak ta lala zwinąłem powolusiu do dom w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.

Kolanko mnie już nie napieprza, więc jest szansa na częstsze popedałowanie....




  • DST 47.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 23.11km/h
  • VMAX 31.50km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosna w zimie a więc rower w błocie

Sobota, 7 lutego 2009 · dodano: 07.02.2009 | Komentarze 0

Jazda była jeno asfaltowa ale ze zróżnicowanymi dodatkami, znaczy się było sucho, mokro, było błoto, śnieg, śnieg roztopiony w postaci niezłych bajorek, lodzik no i piaseczek toże był.

Zakręciłem w kierunku na Pszczynę ze zwiedzaniem okolicznych wioseq: Kobiór, Studzienice i Jankowice. Wiater się średniawy pojawił bo temperaturka skoczyła cosik kole 15 celsjuszów powyżej zera (i to bynajmniej nie absolutnego).
Jechało mi się w stylu czad & miodzio, bo bez pośpiechu i problemów. Ogólnie więc było fajursko & gites.
Rower mój uwalony został niewąsko, ale próba wymycia go myjką ciśnieniówką za tradycyjne 2 zeta musiałbym dzisiaj okupić przynajmniej 2-godzinnym staniem w sznureczku carsów. Odpuściłem i przyjechałem w takim stanie do domu. Jak się zdarzy, że jutro się wydarzy jeszcze jedna jazda, to wyjazd rozpocznę o zaliczenia myjki....




  • DST 23.00km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:59
  • VAVG 23.39km/h
  • VMAX 35.60km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

1 (słownie: pierwsza) moja jazda w tym roku numer 2009

Piątek, 6 lutego 2009 · dodano: 06.02.2009 | Komentarze 0

No tak, wreszcie stało się. Po ponad miesięcznej przerwie dosiadłem mego KONiAcza.
Wcześniej było ze mną niewyjściowo: jakoweś choróbska się pałętały w mym organizmie. Potem rozpoczął się solidny ból mego lewego już wcześniej uszkodzonego kolana - w drodze desperacji byłem blisko od decyzji coby pogaworzyć w tej sprawie z jakimś fachmanem do stawów, znaczy się z ortopedą. Na szczęście ból w przeważającej mierze znika, więc jestem myśli pozytywnej a z łapiduchem pogadam kiedysik indziej.
Przypuszczam, że stawik mój nadwyrężyłem sobie w trakcie styczniowego, sobotniego, szybkiego wypadu w pagórki beskidzkie: via Bielsko Jaworze-Szyndzielnia-Błatnia-Bielsko Jaworze.

A wracając do głównego tematu: pokręciłem się po tyskich dróżkach asfaltowych moim początkowo czyściusim rowerkiem. Cosik mnie jednak podkusiło aby śmignąć jedną taką dróżką terenową (w końcu rowereq góralski mam) no i miałem co chciałem: uwaliłem siebie i bicykla tak solidnie, że nawet kolory ramki rowerowej były trudne do zidentyfikowania. A taki był fajny czyściutki przed wyjazdem.

Jutro rysuje się znowu szansa na pokręcenie korbą rowerową....