Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi garanza z miasteczka Tychy. Mam przejechane 60335.09 kilometrów w tym 10490.18 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.22 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy garanza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2008

Dystans całkowity:552.00 km (w terenie 152.00 km; 27.54%)
Czas w ruchu:22:31
Średnia prędkość:24.52 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:55.20 km i 2h 15m
Więcej statystyk
  • DST 60.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:38
  • VAVG 22.78km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tłoczne katowickie sztauwajery

Niedziela, 28 września 2008 · dodano: 28.09.2008 | Komentarze 0

Tłoczne katowickie sztauwajery jako ostatki łikendowe.

No tak. Od czwartku do niedzieli pomykałem w cztery świata strony. Dzisiaj czas przyszedł na trasę na północ. A więc do Katowiców, a właściwie na jej przedmieścia, czyli na sztauwajery. I jak to zwykle w niedzielę po pełudniu: im bliżej stawów tym więcej luda rowerowego (i nie tylko).

Poszwendałem się po alejkach celem objeżdżenia wszystkich stawików z częstą lawirą pomiędzy ludziami, wózkami, autami. Kurde! Nawet gryll poczułem.

Powrót tą samą drogą - czyli trasą rowerową na Kostuchnę. Patom przez Podlesie na Mąkołowiec. Jeszcze troszkę błądzenia po tyskich dróżkach - no i do domciu.




  • DST 61.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:31
  • VAVG 24.24km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Asfaltowe wojaże do Chudowa

Sobota, 27 września 2008 · dodano: 27.09.2008 | Komentarze 0

Asfaltowe wojaże do Chudowa i nie tylko.

Cieplusio było dzisiaj na rowerku - słoneczko było, wiaterku nie było, asfalcik był, terenu prawie niet.
Śmignąłem na Gostyń - Orzesze - Górkę Wawrzyńca - Chudów - Mokre - Mikołów - Wartogłowiec - Tychy.

Jazda dzisiaj była bardziej spokojna niż wczoraj. Był bidonik z płynem, więc organizm nie krzyczał, że go katują. Z pałerkiem też było średniawo - ani za dużo, ani za mało. Ogólnie gites jazda.

Do domu wróciłem niespecjalnie zmęczony. Odnóża me nie są jeszcze specjalnie przemęczone, więc jak jutro sytuacja będzie korzystna - porowerkuje się znowu.




  • DST 67.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 24.36km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Return to Goczałkowice no i Pless

Piątek, 26 września 2008 · dodano: 26.09.2008 | Komentarze 0

Return to Goczałkowice no i Pless z okolicami.

Błotniczki na rowerek założone a więc nadejszła jesień - jak na razie wcale nie taka złota... a jak błotniczki to troszeczkę terenku celem obadania czy grząsko czy wręcz odwrotnie. Nie było jednakże tak źle - kałuże raczej większe niż mniejsze i było ich raczej mniej niż więcej.

Jazda ze średnio dłuższym wariantem pszczyńskim, czyli na Radostowice i Czarków do pszczynowni. Następnie kole żubrowiska i pół golfikowych via Goczałkowice.
Szybciusi - jak zwykle przejazd 3-kilometrową zaporą i powrót znów 3-kilometrowy na Pless do życzliwych znajomych na umówioną kawusię.

Pogadalimy przy kawce i przy zdjątkach i trza było ruszyć tyłek do dom. Powrót był już bez pałeru w nóżkach, więc prędkość spadała nieubałgalnie - a to wszystko dzięki mnie samemu, ponieważ nie miałem bidonu z jakąkolwiek cieczą. Jak wiadomo: nie ma cieczy w organizmie nie ma pałeru w odnóżach.

Pogoda nie była zła ale mogła być lepsiejsza - dobrze przynajmniej, że nie przeciekało z nieba i nie było specjalnie dużego wiateru...




  • DST 30.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 25.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lędziński Klimont Peak i szybko

Czwartek, 25 września 2008 · dodano: 25.09.2008 | Komentarze 0

Lędziński Klimont Peak i szybko nazad!

Balans kurde (czy jakoś tak) - jużem 2 tydnie nie pedałował. Jak to gada znajomy: "pewnikiem już nie wiesz jak się wsiada na rower". Aby to sprawdzić, dzisiaj tuż po robocie padłem do dom, zamieniłem roboczy ancug na rowerowy i pomknąłem wyłącznie asfaltowo na Wartogłowiec, Wygorzele, Jaroszowice do Lędzin. Jadąc tam wind był cięgiem w pysk, ale nic to - z powrotem będę miał pchanie w plecy.
Podjechałem na farę na Klimoncie, luknąłem na widoczki fajniste acz przykurzone i letko szarawe - ale w dalszym ciągu wypaśne.
Nazad do dom było jak przewidywałem znacznie szybciej. Pokręciłem się kole mych zabudowań by wykręcić równe trzy dychy i zawitałem w mym mieszkanku letko przed czasem, który mi wyznaczyła ma szefowa.
Czas się tera zająć tymi, którzy rzekomo mają pracować na mą emeryturkę - ale ubaw :)), czyli małym przedszkolem mym.

A jutro też pojeżdżę, a co....




  • DST 64.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 25.95km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Równiuśki asfalt czyli szybsze

Środa, 10 września 2008 · dodano: 10.09.2008 | Komentarze 0

Równiuśki asfalt czyli szybsze śmiganie po zaporze na Goczałkowicach....

Jak ów wyżej przedstawiony temat - rypnąłem się dzisiaj kulturalnie (bo większościowo asafaltowo) na Goczałkowice, czyli jazda po zaporze tam i nazad.
Na samej zaporze z racji podłoża jak stoliczek nie przymierzając nocny jazda była szybciejsza - na liczniczku mym rowerowym pojawiło się 31 dych kilosów na ałer i tak kurde się trzymały w czasie mej jazdy tam i come back. Oczywista patom średnia spadła troszeczkę z racji rozmaitego uformowania, rodzaju terenu jak i zmniejszającego się pałeru w mych odnóżach.

Gites, pycha, miodzio, zaje- i wyjebiaszczo, piknie, extraśnie i tym podobnie było - bez dwóch zdań.




  • DST 70.00km
  • Teren 27.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 24.28km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Caaaały łykend rowerkowy normalnie.....

Niedziela, 7 września 2008 · dodano: 07.09.2008 | Komentarze 0

Caaaały łykend rowerkowy normalnie.....

Rowerek w pionteczek, rowerek w sobotkę, no i przyszedł czas na rowerek w niedzielkę - po prostu pycha.

Pogoda (jak nigdy w weekend) zajebiaszcza: zero kapania, masę słoneczka i troszeczkę wiaterku.

A dzisiaj kopnąłem się na Mikolow (przez Wyry), a następnie zliczywszy ryneq w Mikolow popedałowałem na Retę by doliną Jamna River zajechać na Panewniki u Katowiców - czyli wyrzuciło mnie kole osiedla Bałtycka. Pojeździłem troszeczkę po extra dróżkach rowerkowych i wylądowałem na Kamionce kole burdelu. Następnie przez Zarzecze na Podlesie i na Kostę(dalej więc jezdem u Katowiców). Z Kostuchny podjaździkiem asfaltowym fajnym kole Leśnego Zacisza (piwiarnia) wtłoczyłem się do lasku na szleczek rowerkowy do Katowiców Zentrum. Alem tam nie dojechał, bo śmignąłem laskiem w kierunku na hałdę na Murckach. Następnie przejeżdżając przez most nad trasą Katowice-Bielsko wjechałem w lasek i szerszymi dróżkami dojechałem na Hamerlę - a więc jestem w Lędzinach. A z Lędzin to już standardzik powrotny asfaltowy: przez Urbanowice na tereny przemysłowe.
Aby jednak licznik wskazał równe siedem dych kilometrowych (taki sobie dzisiaj planowałem dystansik) pokręciłem sobie jeszcze trochę po Paprocańskiejstrasse. Zawinąłem do domciu jak liczniczek mój rowerkowy pokazał na blacie siódmą dychę w dniu dzisiejszym... wystarczy.

Bardzo przyjemne pedałowanie było dzisiaj, pot się oczywista pojawił, ale ogólnego zmęczenia niet - oby tak dalyj...




  • DST 33.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 24.44km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jazda w samo południe.... ale bez

Sobota, 6 września 2008 · dodano: 06.09.2008 | Komentarze 0

Jazda w samo południe.... ale bez strzelania było.

Nie było tego rowerku w ogóle w mych planach sobotnich. Ale większość roboty została wykonana w stosunkowo szybki czasie, więc pokazała się taka możliwość.

Czasu jak widać nie było dużo, ale zawsze to coś. Poszwendałem się więc troszeczkę po okolicach tyskich - takie tam: Gostyń, Wyry, Wilkowyje, Czułów.
A ciepło kurde niemożliwie - mimo, że to już wrzesień się pojawił kilka dni temu na horyzoncie.

Jutro rowereq też nie jest planowany, ale kto wie.... może się da urwać jaką godzinkę, półtorej lub dwie. Się zobaczy, się zrealizuje lub nie.




  • DST 73.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 24.47km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miała być troszeczkę dłuższa

Piątek, 5 września 2008 · dodano: 06.09.2008 | Komentarze 0

Miała być troszeczkę dłuższa jazda i..... oczywista była.

Jak na moje standardy czasowe, wyjazd był całkiem w porządeczku - 3 godzinki pedałowania prawie bez żadnej przerwy. Wreszcie!!!

A więc via Auschwitz-Birkenau. Po drodze oczywista Cielmice-Bieruń (ten starszy)-Bijasowice-Babice no i Łoświęcim Brzezinka. Szybki przejazd kole szeregu baraczków za drutami z wieżyczkami i nawrót na Pławy-Harmęże-Moje Ulubione Stawy kole Woli-Wola i zielonym Greenwayem dalej na Frydek-Bodzów-Kolonia Podlesie-Kołomyte do Pless. Następnie przez parq in the Pless wzdłuż alei dębowej do Piasku-Kobióra na Papry i do domciu.

Było troszeczkę tych miejscowości, ale było przednio - troszkę więcej niż ciepło, więcej niż średnio zmęczony wróciłem do home aby poprzebywać z żonką i dzieckami mymi.




  • DST 52.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 24.96km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Była 2-godzinna jazda non-stop,

Środa, 3 września 2008 · dodano: 04.09.2008 | Komentarze 0

Była 2-godzinna jazda non-stop, czyli standardzik czasowy....

Miało być co prawda troszeczkę więcej czasu na rowereq, ale jak zwykle life rządzi się swoimi prawami... Tak więc trasa wcześniej zaplanowana został zrealizowana z tym że na szybszych obrotach niestety.

Moje wojaże wiodły via Kobiór (kole stawów korzenieckich) na Suszec i czarnym szlaqiem na Łorzesze. Następnie przez Mościska i Zgoń do Gostyni i do dom przez Papry.

Klimaty jesienne z wieczora w ogromnym nasileniu: troszeczkę mgiełki, dymy z wypaleń na polach, kurz z orki na suchych dziedzinach rolniczych - po prostu piękniaście. Kilku bikerów oraz biegaczy - sorry joggingowców oraz w miarę puste trakty i drogi asfaltowe (te nie główne). Ale jeszcze ciepło....




  • DST 42.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 25.45km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klasyczna pętelka pszczyńska

Wtorek, 2 września 2008 · dodano: 02.09.2008 | Komentarze 0

Klasyczna pętelka pszczyńska (prawie) ale nieco szybciej...

Mało fri tajmu było today, więc miała miejsce szybsza pętelka do Pless a następnie come back do dom. Większość asfaltem mniej lub bardziej równym, więc było troszeczkę szybciej.

W Pless zakukałem do znajomków aby przez chwilkę maluśko pogwarzyć, łykając kubeczek kawuśki i lu na łono rodziny mej.

Powrót oświetlany przez zachodzące sun za horyzontem lub za drzewami, więc było pycha - tym bardziej - że temperaturka powietrza wahała się kole dwudziechy stopniorów celsjuszowych.