Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi garanza z miasteczka Tychy. Mam przejechane 60335.09 kilometrów w tym 10490.18 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.22 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 150038 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy garanza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2008

Dystans całkowity:957.00 km (w terenie 383.00 km; 40.02%)
Czas w ruchu:41:32
Średnia prędkość:23.04 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:63.80 km i 2h 46m
Więcej statystyk
  • DST 33.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 25.06km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybciejsza jazda, bo czasu jak

Czwartek, 8 maja 2008 · dodano: 11.05.2008 | Komentarze 0

Szybciejsza jazda, bo czasu jak zwykle mało, oj mało.
Godzinka z większymi groszami minutowymi - więcej asfaltu, mniej terenówki, troszkę więcej wiatru (bocznego i w pysk), w miarę dużo sunshine. Żyć nie umierać!!! Radocha w ten dzień z jazdy była jak się patrzy.
Leciuśko przepocony wróciłem na łono rodziny...




  • DST 30.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:10
  • VAVG 25.71km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybka objazdówka okolic Tychów.

Środa, 7 maja 2008 · dodano: 07.05.2008 | Komentarze 0

Szybka objazdówka okolic Tychów.
Na Paprocany - do Kobióra - na Cielmice - do dom.
Było szybciej niż zwykle, bo nie było dużo czasu - wyjechałem przed siódmą a kole osiem musiałem być na chacie. Pogoda iście rowerowa: słonecznie, bezwietrznie, sucho .... i maluśko rowerzistas - po prostu zajebiaszczo!




  • DST 55.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 22.60km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hałdy ślonskie rulez!!!

Wtorek, 6 maja 2008 · dodano: 06.05.2008 | Komentarze 0

Hałdy ślonskie rulez!!!
2 i pół godzinki wolnego, więc trza wyskoczyć na rower. Dzisiaj powiedziałem sobie: "jak najmniej płaskiego" - więc wyskoczyłem w odwiedziny na dwie ładne hałdy. Ładne, bo już zrekultywowane i dostępne dla ogółu. Pierwej hałda na Kostuchnie,

a patom na Murckach.

W sumie cztery podjazdy i od cholery przeróżniastych zjazdów i zjaździków. Owe wyrzuciły mnie na Hamerli i w konsekwencji na Lędzinach. Niestety podjazd do kościółka na Górce Na Której Wiecznie Wieje nie wchodził w rachubę, bo czas było gonić do dom. Luknąłem tylko na kościółek z poziomu pół rozmaitych i z buta przez Urbanowice do bloku mego.

Łańcuch się już telepie niemiłosiernie - jego żywot pewnikiem dobiegł końca....




  • DST 78.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 04:09
  • VAVG 18.80km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spokojniutkie jurajskie mtb.

Sobota, 3 maja 2008 · dodano: 04.05.2008 | Komentarze 0

Spokojniutkie jurajskie mtb.

Kole jedenaście on time bylimy (moja żonka, moje dwa childreny, mój brath i ja) znaczy się pojawilimy się u znajmków w Alwerni. Plan przewidywał przyjemności dla wszystkich (tak mi się przynajmniej zdawało). Moja żonka ze znajomymi gawędzili resztę dnia, moje i znajomych dzieciary bawiły się bądź śledzili z uwagą dziecięce kanały telewizyjne, a ja i brath ściągnęliśmy rowerki z dachu (oczywista samochodowego), przebralimy szmatki i ruszylimy w poszukiwaniu (utraconego) zielonego szlaku dla miłośników dwóch kółek pedalsko napędzanych.
Oj traciły się nam te szlaki, że aż szlag. Co prawda miałem ci ja mapkie Compasa, ale tym dniu (a może w ogóle) dopadła mnie nawigacyjna pomroczność jasna. Mój Starszy Brat stwierdził, że "jedziemy jak kmioty" i nie ma już w tym temacie nic do dodania.

Rowerowo śmigaliśmy do Krakau, by następnie wyhaczyć początkową traskę rowerową czerwonawym szlaczkiem, którym będę śmigał na Jura Maratonie pod koniec czerwca - popełniłem bowiem wpis na listę startową tegoż maratonu. Chciałem przede wszystkim zoczyć i poczuć podjazd na wysokości Balic, ale po naszym wcześniejszym podjeździe pod Wysoką Górę k. miejcowości Sanka stwierdziłem, że nie taki Boruta straszny jak go kreują - problemów w tym miejscu nie przewiduję.

I tak my deptali pedały, raz to w dół (max. 61,1km/h) raz to w górę. Trochę pikczersów zrobionych przez komóracza - nie wziąłem bowiem aparata - a szkoda, bo prospekty były wyrąbiste (jak to na jurze). Było wolniej niż zwykle bo brath rzadko w siodle i noga mu nie podawała, więc zjazdy były wspólne a podjazdy singlowe.

Bez specjalnych bólów nożnych (w przeciwieństwie do brata) zajechalimy na pyszne żarełko do znajomych - podjedlimy, popili co niektórzy , ja niestety za kółkiem:( i do dom aby pomieszkać...




  • DST 80.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 23.53km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piątkowa jazda rowerowa - Part I

Piątek, 2 maja 2008 · dodano: 02.05.2008 | Komentarze 0

Piątkowa jazda rowerowa - Part I "DO ROBOTY"!
Taki sobie hardcore... kto bowiem przy do końca zdrowych zmysłach wstawałby i ruszałby bicyklem o piątej srana i jeszcze miał z tego radochę? Ja!!! Raz, dwa lub trzi razy w roku jest to chyba dopuszczalne - mam nadzieję, że nie podpadnę pod obserwację psychiatryczną.

Bez samochodów, bez ludów, bez psów i kotów i ogólnie bez nikogo (parafrazując niedoszłego naszego prezydenta), ale za to z ciszą, słonkiem na linii horyzontu i co rusz pojawiającymi się okolicznymi mgiełkami - tak, tak fogów (czytaj mgieł) było dzisiaj z rana pod dostatkiem.

W robocie przebrawszy się w służbowy mundurek, jak sama nazwa wskazuje: praca!!! - ku chwale mojej fabryki i niezbędnej comiesięcznej potrzeby finansowej mojej rodzinki.
Ciąg dalszy niechybnie nastąpi, bo trza jeszcze come back do domu....

Piątkowa jazda rowerowa - Part II "Z ROBOTY"!

Ciąg dalszy niechybnie nastąpił - rowerowy powrót do domu był nieunikniony.
Jazda z większym wiaterkiem, na szczęście neutralnym (wiał w mój boczek). Na sztauwajerach złapał mnie deszczyk pomimo świecącego słonka na niebie.

Planowałem i oczywista wykonałem dłuższy wariant do dom, zahaczywszy o okolice Wyr i szeroko rozumiane Paprocany - wyszło 11 kilosów więcej niż rankiem...
Przyjemnie się jechało, zważywszy, że jutro czeka mnie milutki wypadzik z rodzinką do znajomej w Alwerni - Jura krakowska stoi (i czeka) otworem!!!