Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi garanza z miasteczka Tychy. Mam przejechane 60335.09 kilometrów w tym 10490.18 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.22 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 150038 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy garanza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:763.81 km (w terenie 55.00 km; 7.20%)
Czas w ruchu:31:38
Średnia prędkość:24.15 km/h
Maksymalna prędkość:46.50 km/h
Suma podjazdów:312 m
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:58.75 km i 2h 26m
Więcej statystyk
  • DST 45.94km
  • Czas 01:59
  • VAVG 23.16km/h
  • VMAX 46.50km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jakoś tak zimno panie....

Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 04.03.2012 | Komentarze 0

Po prostu rączki me i stópki wyziębiło troszeczkę. Najbardziej zjeżdżając z Mikołowa do Gostyni. Ale nic dziwnego, 4 stopnie ponad 4 dychy speedu, więc i wiaterek wytworzył się solidny. Przewiało mnie gruntownie.
Dzisiaj wyłącznie po suchym asfalcie, ale z górkami - na Podlesie, potem do Mikołowca. Z Mikołowa przez Gostyń do Kobióra i go home.




  • DST 67.70km
  • Czas 02:53
  • VAVG 23.48km/h
  • VMAX 36.60km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lód, firn, bażant i zapora na Goczałkowicach.

Sobota, 3 marca 2012 · dodano: 03.03.2012 | Komentarze 0

Dokładnie w takiej kolejności. Przed Studzienicami napotkałem bowiem lód, potem firn z wodą w dużych ilościach, co spowodowało, że rowerek posiada solidną warstwę błota. A za Studzienicami dróżkę mą przebieżył bażancik - całkiem nawet ładniutki.
Na Goczałkowice See lód jeszcze solidny. Powrót, to już zmaganie się ustawiczne z wiaterkiem.




  • DST 30.71km
  • Teren 0.50km
  • Czas 01:15
  • VAVG 24.57km/h
  • VMAX 40.80km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt KONA'm
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wojenne klimaty, czyli ołowiane chmury wokół mnie.

Piątek, 2 marca 2012 · dodano: 02.03.2012 | Komentarze 0

Tak się dzisiaj kręciło na rowerku mym, z ciągłą nadzieją, że nie zacznie padać. Nie zaczło! Gdyby jeszcze nie ten wiaterek... byłoby kulturalnie. Ale nie można mieć wszystkiego.
Dzisiaj wariant na Lędziny z ominięciem fary u Walentego, ale za to w wersji z Bieruniem i fabryczką fiatów.